Na ten temat pisałam już tutaj, a teraz przechodzę do dalszej części:
Zaczynając studia zaraz po LO lub Technikum można się czuć bardzo przestraszonym, skołowanym i zagubionym.
Przyczyny powodujące zagubienie:
- Często na studia opuszczamy Nasze rodzinne gniazdko i udajemy się w daleką podróż do innego nieznanego miasta. Właśnie taka zmiana otoczenia, może nas bardzo stresować. Nie wiemy jak się w tym mieście poruszać, nie znamy topografii miasta i często na początku, gdy nie mamy znajomych, którzy poszli na studia właśnie tam gdzie my --> poruszamy się jak dzieci we mgle.
- Tęsknimy za domkiem, rodzicami, rodzinką i znajomymi. Zaczynami dopiero wtedy doceniać jak to było fajnie w domu przy mamusi :p O nic się nie musieliśmy martwić.. A teraz na głowie i porządek w mieszkaniu, i jakieś "papu" dodatkowo trzeba pranie zrobić i jeszcze się ogarnąć z wydatkami na miesiąc. Na początku takie samodzielne życie może być bardzo ciężkie.
- Gdy zaczną się studia pojawia się nowe problem z odnalezieniem sal wykładowych, ćwiczeniowych lub ze znalezieniem dojazdu do różnych katedr (w przypadku, gdy są w różnych miejscach miasta). Czasami, takie pierwsze zajęcia w innym miejscu urastają do rangi wyprawy na księżyc.
- Następny uczelniany problem po LO to ogarnięcie co oznacza dane pojęcie lub do czego służy:
-kolokwium,
-seminarium,
-indeks
-karta egzaminacyjna
-Co to są wpisy do indeksu i jak je zbierać?
- Na co trzeba chodzić, a na co niekoniecznie?
-Co to jest i jak wygląda sesja egzaminacyjna?
-Co robi starosta roku i czy warto nim być?
-Do kogo mówić profesor, do kogo magister, a do kogo doktor?
-Czym się różnią wykład, ćwiczenia, laboratoria, seminaria?
- Pojawiają się też problemy jak się uczyć, z czego, ile, na co? Nie mamy już wszystkiego ładnie podanego na tacy tylko sami musimy sobie poradzić z tym problemem. Co może być na początku trochę dołujące.
- Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że bardzo się stresujemy tym jacy ludzie będą w Naszej Grupie. Czy się z nimi polubimy, dogadamy i czy nie będzie to grupa smutasów, którzy ciągle się uczą.
- A na koniec, co by nie było za wesoło mogą Nas dopaść wątpliwości i problemy egzystencjalne: czy sobie poradzimy z nauką, czy kierunek, który wybraliśmy jest odpowiedni itd.
Podsumowując początek studiów stawia przed nami bardzo duże wymagania oraz wiele znaków zapytania, które pomalutku w czasie trwania pierwszego semestru się wyjaśniają i weryfikują.
Aby nie było tak źle na początku warto się wcześniej zapoznać z planem miasta, obadać gdzie będą się odbywały zajęcia i jakie to będą przedmioty. Popytać starszych znajomych, którzy studiują jak to wygląda. A potem obowiązkowo złapać kogoś ze starszego rocznika (najlepiej o rok tzn gdy jesteśmy na 1 roku to kogoś z kto jest na 2-gim) i zapytać go co warto wiedzieć o uczelni i zadać trapiące Nas pytania.
Oczywiście nie wszyscy się boją i są przestraszeni, można taki początek studiów potraktować jak wyzwanie i przygodę mając z tego wiele radości i samozadowolenia.
Teraz kolej na sytuację gdy minie trochę czasu i zdążymy się obyć w nowej rzeczywistości:
Początek może być trudny, ale jak już się zadomowimy na wybranym kierunku to: "hulaj dusza piekła nie ma". Jesteśmy pewni siebie, zadowoleni i czujemy się bardzo dobrze.
Co się zmienia?:
- Poruszanie się w Naszym mieście już nie sprawia nam kłopotów.
- Do domu wracamy coraz rzadziej (z wielu różnych powodów).
- Doskonale się orientujemy w jakich miejscach są zajęcia i jest to dla nas "chleb powszedni".
- Słowa "Ci, co zaliczyli kolosa niech przyniosą indeksy, bo profesor, który prowadzi seminaria chce nam dać wpis przed sesją" będą jasne i oczywiste.
- Opracowaliśmy sposób w jaki się uczymy i system studiów nie ma przed Nami tajemnic.
- Z grupą nawiązaliśmy bliższe znajomości i znalazło się kilku super-ziomków.
- Niestety problemy egzystencjalne się nadal pojawiają, ale dotyczą już całkiem innych rzeczy.
Studia stają się bardzo dobrą zabawą, robimy to co Nas interesuje, oczywiście czasem zdarzą się przedmioty całkowicie niepotrzebne do przyszłego zawodu (np biofizyka na stomatologii), ale trzeba z tym powalczyć i iść dalej.
Warto, też wspomnieć jak dają duże poczucie wolności i odpowiedzialności za siebie. Dobrze przeżyte studia są świetnym okresem w życiu i potrafią doskonale przygotować do świadomej dorosłości
Pozdrawiam,
Cari
. jej, fajny i długi post! :)
OdpowiedzUsuń. mhm. no w sumie to nie pamiętam.. może 4 miesiące? krótko, krótko..
pamiętaj o nazwie tego kosmetyku, który unosi włosy u nasady, plisss:)
OdpowiedzUsuńI tak odwiedzam każdego, kto coś u mnie skomentuje, ale dzięki za zaproszenie :) Widzę sporo postów, które mogą mnie zainteresować...
OdpowiedzUsuńA te dziewczyny po odchudzaniu :O Czuję się zmotywowana do walki z moimi grubymi udziskami :P
Pozdrawiam serdecznie :)
Po przeczytaniu Twojego bloga, nigdy nie powiedziałabym, że jesteś studentką bardzo trudnych studiów medycznych, chyba najtrudniejszych ze wszystkich możliwych kierunków, a raczej uczennicą technikum. Nie chciałam Cię urazić, ale strasznie mnie to poraziło. oO Fuks?
OdpowiedzUsuńTrudno mi coś na ten temat odpowiedzieć. To jest pierwszy komentarz po którym poczułam się delikatnie zmieszana. :) hm..
UsuńMoże tak Cię to poraziło ponieważ bloga piszę bardzo na luzie i na stosunkowo błahe temat (w porównaniu do zagadnień medycznych) używając bardzo prostego i potocznego języka, a od lekarza oczekuje się profesjonalizmu, dystansu i ogłady.
Po przeczytaniu mojego bloga pewnie zachwiało się Twoje wyobrażenie lekarza jako autorytetu dla pacjentów. Bo nie używam tu specjalistycznego języka z trudnymi pojęciami i łacińskimi terminami jednostek chorobowych.
Moja osobowości, sposób wyrażania siebie i pisania tego bloga nie ma dużego wpływu na umiejętności przyswajania informacja, inteligencje oraz poziom wiedzy jaką posiadam na temat zagadnieniami lekarskich.
Nie chciałabym narażać dobrego wizerunku lekarzy-dentystów w społeczeństwie przyznając się publicznie od tego, że studiuję stomatologię, a sposób w jaki prowadzę bloga jest (wg Ciebie) na poziomie ucznia Technikum, ale nie zamierzam zmieniać stylu, ponieważ nie zajmuję się tutaj problemami zdrowia jamy ustnej.
Dziękuję za ten komentarz pozwoliło mi to zobaczyć jak duży autorytet mają studia medyczne. Przyznaję.. ten kierunek jest bardzo trudny i trzeba mieć spore umiejętności, żeby się dostać i utrzymać na studiach, ale MY młodzi ludzie, którzy tam studiują jesteśmy też zwykłymi osobami, które nie zawsze są poważne i zdystansowane od innych. W przeciwieństwie do tego, jak kreują swój obraz w sferze zawodowej.
Pozdrawiam serdecznie,
Cari
ja nie zgadzam się z Joanną. W naszym społeczeństwie utarło się, że lekarz musi być osobą poważną, nie praktykującą rozrywek, z pacjentami spotykający się tylko na obchodzie.
UsuńPrzez rok pracowałam w Holandii i powiem szczerze, że lepiej postrzegany jest tam lekarz, który udziela się w aktywności socjalnej, wychodzi z rozmową i nadal jest dla nich wielkim autorytetem. Blog jest Twoją prywatną przestrzenią i robisz to w swoim wolnym czasie i na pewno prowadzenie go nie wpływa na Twoją wiedzę merytoryczną a tym bardziej praktyczną. Nie chcę nazwać Joanny człowiekiem ograniczonym ale stawia ona i Ciebie i uczniów techników, które nawiasem mówiąc nie są złą szkołą, na jakimś dziwnym poziomie z którym kompletnie się nie zgadzam. Proponowałabym poszerzenie horyzontów Joanno. Pozdrawiam :*
Studia to dla wielu najlepszy etap w życiu, człowiek jest już dorosły a jednak nie w pełni zdany na siebie, zazwyczaj pomagają jeszcze przecież na tym etapie rodzice. Wkracza się powoli w dorosłość, fajnie żeby ten czas dobrze wykorzystać.
OdpowiedzUsuń